sobota, 26 kwietnia 2014

Tomek Bagiński


Oglądałam ostatnio po raz kolejny mój ulubiony film krótkometrażowy - Katedrę Tomka Bagińskiego. Teraz to Tomasz Bagiński, uznany reżyser, rysownik i twórca ale dla mnie pozostanie Tomkiem Bagińskim, tak jak wtedy gdy przedstawiał się tworząc Katedrę. Jest artystą samoukiem, studiował na Politechnice Warszawskiej, ale porzucił studia dla tworzenia filmów. W styczniu 2014 roku na zlecenie BBC został opublikowany spot promujący Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi wyreżyserowany przez Bagińskiego, a 3 Maja 2012 roku "Za wybitne zasługi dla polskiej i światowej kultury, za osiągnięcia w pracy twórczej i artystycznej" został przez prezydenta Bronisława Komorowskiego odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.


Katedrę stworzył dwanaście lat temu w latach 1999- 2002, premiera miała miejsce 18 października 2002 roku i muszę przyznać, że gdy ją pierwszy raz zobaczyłam siedziałam jeszcze dobrych kilka minut po jej zakończeniu porażona, nie przerażona, ale porażona wyobraźnią, świeżością i pomysłem twórcy. 

Film ten powstał jak sam autor napisał i widzimy to w napisach końcowych 'dzięki wytrwałości i kreatywności twórcy', ponieważ nikt inny przy nim nie pomagał. Cała grafika i animacja została stworzona przez jednego człowieka - Tomka Bagińskiego.

Scenariusz został oparty na opowiadaniu o tym samym tytule, napisanym przez Jacka Dukaja, choć według mnie jest to luźna interpretacja ponieważ nastrój w obu dziełach, w moim oczywiście odczuciu jest, po prostu inny.

Tomek Bagiński za swój trud i wytrwałość otrzymał w 2002 roku nagrodę SIGGRAPH w kategorii najlepszy animowany film krótkometrażowy a w 2003 roku nominację do Oscara za najlepszy film krótkometrażowy.

To co dodatkowo dodaje klimatu tej animacji to wspaniała i świetnie dopasowana muzyka Adama Rosiaka, która dopełnia całości. Widz czuje spokój, przestrzeń, grozę i spełnienie. Wszystko to utrzymuje nas w napięciu przez te wspaniałe siedem minut i powoduje, że nawet po zakończeniu (ja mam tak nadal, choć widziałam ten film już nieskończoną ilość razy) zostajemy z własną refleksją nad filmem i nad samym sobą.

Zobaczcie po raz pierwszy, lub kolejny i również dajcie się porwać magii Katedry.


czwartek, 17 kwietnia 2014

Planescape Torment

Dzisiaj zmieniamy trochę temat. Napiszę Wam o najlepszej grze RPG (mój ukochany gatunek) jaka kiedykolwiek została wypuszczona – Planescape  Torment, tak wyglądała okładka.



Pomyślałam o niej ostatnio ponieważ chcę w nią zagrać po raz kolejny a szukałam modów żeby jednak poszła pod obecnym Windowsem. Uprzedzam, że to co napiszę dla niektórych może być spoilerami, choć nie uwzględnię nic z fabuły ani zakończenia ale dla niektórych wszystko jest spoilerem ;)

Planescape  Torment zostało wydane w 1999 roku, więc mniej więcej wtedy co Baldur’s Gate ale o ile wykorzystywało jego silnik w niczym go nie przypominało. Wiele osób skreśliło tę grę i nie chciało w nią grać z powodu jej oryginalności, choć oni po prostu mówili, że ‘jest dziwna’. Swoją oryginalność zawdzięcza Chris’owi Avellone, oto on,



którego wspaniała wyobraźnia potrafiła stworzyć cudownie mroczną i skłaniającą do refleksji fabułę.

Pewnie teraz myślicie, ‘tak, tak a co w niej niby takiego super, było wiele mrocznych gier’, oczywiście ale, możecie mi wierzyć, takiej jak ta nigdy. Planescape Torment wyprzedził swoja epokę. Świat stworzony, tematyka, mroczny klimat, bronie, umiejętności, klasy i postaci były zbyt innowacyjne dla graczy. Niezwykle filozoficzna, głęboka i poruszająca warstwa religijna jednego z waszych towarzyszy i nie tylko będzie ucztą dla każdego. Nie wiadomo było czy zaklasyfikować grę do Fantasy czy SF, nie pasowała nigdzie i jednocześnie pasowało do obu. Gdyby była wydana obecnie byłby to natychmiastowy sukces.

W grze jesteśmy Bezimiennym, który stracił pamięć i poszukuje samego siebie. Jeśli właśnie pomyśleliście – ‘oklepane’ – poczekam jak początek gry powali Was na kolana gdy się obudzicie i usłyszycie głos mojego ulubionego towarzysza. Jako Bezimienny poszukujemy również odpowiedzi na to jedyne pytanie, które zostanie Wam w głowie gdy skończycie grę i długo po niej. 

W zależności jaką ścieżkę rozwoju wybierzemy wspomnienia będą do nas wracać szybciej lub wolniej, możemy na przykład zostać Grabarzem, co to oznacza? Że będziecie uzdrawiać (wspaniały pomysł prawda?) mając czar Większego Balsamowania.

Ponieważ to RPG będziemy mieć towarzyszy ale nie będą to elfy, krasnoludy, orkowie czy cokolwiek temu bliskie. Chris Avellone stworzył zupełnie inne rasy w mrocznym mieście Sigil, włóczęgów tułających się po jego różnych wymiarach, bo miasto zmienia się, rodzi nowe części a nad wszystkim czuwa Pani Bólu. Są tu rasy takie jak Modrony, Devy, Diabły, Githzerai (którzy później pojawią się w Neverwinter Nights 2). Każda klasa z jej właściwymi umiejętnościami jakich do tej pory nie było, a ich klasy sprawią, że to co mój promotor określał jako ‘mind fuck’ (było to określenie na super książkę lub cokolwiek innego, które wywracało nasze myślenie na drugą stronę i sprawiało, że błagaliśmy o jeszcze) nabiera zupełnie innego znaczenia. Kogo wybierzecie Nie-Sławę czy Mortego, Annę czy Ignusa a może kogoś zupełnie innego.

Nie powiem nic więcej, oprócz tego, że na Internecie są mody, które umożliwiają dostosowanie grafiki do obecnego Windowsa, jeśli będziecie chcieli strony piszcie. Zakończę tymi słowami, które najlepiej oddają to czego doświadczycie grając w Planescape Torment.

... we were swept away by Planescape: Torment. It wasn't the effective engine, demented characters, or lavish lands that won us. It was the rich storyline. This tale is more a reflection of your true self than any game ever made.

—Darren Gladstone and Nikki Douglas

Edit: Zapomniałam napisać, że w przygotowaniu jest druga część gry Torment: Tides of Numenera  i Chris Avellone jest na pokładzie więc czekamy na 2015 rok albo i dłużej. Tyle ile będzie trzeba.



A na koniec, ponieważ dla niektórych zbliża się Wielkanoc, a dla innych chciałam zamieścić coś śmiesznego, zobaczcie dokąd pobiegł Biały Królik, gonimy go nadal…


niedziela, 13 kwietnia 2014

Konwencje i tropy


Literatura fantastyczna charakteryzuje się, jak każdy gatunek literacki, zbiorem konwencji, które są dla niej typowe. Pomimo tego, iż w obrębie tego gatunku powstał już szereg podgatunków (najważniejsze zostaną wspomniane w późniejszych postach) to cechy wspólne, pozwalające na zaklasyfikowanie danego utworu do gatunku Fantasy, są dość jasno określone. Dzięki jej istnieniu czytelnik może „oswoić” dzieło – powtarzające się elementy pozwalają na umieszczenie go w określonym gatunku, sprawiają, że odbiorca odnajduje dla niego miejsce w świecie określonym przez własną kulturę. To z kolei prowadzi do lepszego zrozumienia utworu.

Literatura Fantasy, podobnie zresztą jak jej siostrzany gatunek literatura Science Fiction, posiada pewne cechy, których z założenia oczekuje od jednego czy drugiego gatunku czytelnik, ponieważ w procesie tworzenia dzieł z zakresu twórczości popularnej najważniejszą rolę pełni odbiorca. To właśnie jego gusta czytelnicze i oczekiwania są na pierwszym miejscu. Oczywiście każdy autor powie, że chce realizować swoje pasje i pisać to co według niego jest najważniejsze i co jemu podpowiada jego muza ale każdy autor utworu popularnego musi mieć na względzie przede wszystkim potrzeby potencjalnych odbiorców jeśli chce odnieść sukces.

A więc czego oczekujemy jako czytelnicy? Od literatury SF spodziewamy się jakże charakterystycznego dla niej novum, czegoś co może pojawić się w naszym świecie za kilkadziesiąt a może kilka lat tj.: podboju kosmosu, wynalazków technologicznych, katastrof biologicznych czy nuklearnych pozostawiających Ziemię zniszczoną i jałową, potężnych broni, implantów, androidów; jednym słowem zazwyczaj ponurego obrazu przyszłości, który może czekać ludzkość w daleko zaawansowanym technicznie i technologicznie świecie. Bohaterowie tego świata rzadko będą pozytywni tj. bohaterscy, mężni, odważni; będą raczej pełni wątpliwości; niechętni do działania, które w jakiś sposób może ich narażać, nawet jeżeli dotyczy szczytnego celu; bezwzględni; egocentryczni i egoistyczni potomkowie konsumpcyjnego społeczeństwa. 

Na dobrych i prawych bohaterów, gotowych poświęcić siebie dla wyższego celu wyczekujemy w Fantasy. To oni wyruszając w swoją misję mają ocalić krainę od nadciągającego zła, nawet za cenę życia. Są oni gotowi do poświeceń, odważni, bohaterscy, nawet jeśli targają nimi sprzeczne emocje w końcu dojrzewają do tego by przyznać, że przyjmują swoje brzemię dla dobra innych, nawet jeżeli będzie ono wymagać najwyższej ofiary. Oczywiście w wykonaniu ich misji pomoże im często magia, artefakty, wierni sojusznicy i siły nadprzyrodzone. Takie właśnie skojarzenia nasuwają się gdy myślimy o Frodzie z Władcy Pierścienia czy o Garionie z Belgariady, takich bohaterów chce znaleźć czytelnik w utworach Fantasy. Często przeciwstawiane są im postaci negatywne (wspomniany wcześniej dualizm świata), te które czytelnik postrzega jako wcielenie zła w danym utworze, przeszkadzające głównemu bohaterowi w osiągnięciu celu; to one sprawiają, że łatwo w Fantasy odróżnić ciemność od światła, dobro od zła, czerń od bieli.

Ważną cechą większości utworów Fantasy jest osadzenie akcji utworu w rzeczywistości egzomimetycznej nazywanej też „światem wtórnym” (secondary world), czyli świecie zupełnie nie związanym z naszą rzeczywistością. Jest to świat tworzony od początku przez autora, posiadający własną kosmogonię, mitologię, panteon bogów, geografię, historię, kulturę, język, rasy – niekoniecznie humanoidalne itd. itd. można by wymieniać w nieskończoność. Jest to bez wątpienia niezwykle trudne zadanie, wymagające wielkich umiejętności nie tylko literackich, ale to z nich powstają takie światy jak: Śródziemie J.R.R. Tolkiena, Ziemiomorze Ursuli K. Le Guin, czy Świat Dysku Terry’ego Pratchetta. Bardzo ważną cechą takiego świata jest obecność w nim magii – i jest to kolejna cecha charakterystyczna Fantasy, jak i stylizacja rzeczywistości na quasi-średniowieczną i feudalną, podobną do tej którą widzieliśmy w baśniach czy eposach rycerskich: o niskim rozwoju technicznym, gdzie występują barbarzyńcy, czarownice, smoki, wojownicy, władcy, poddani czy rycerze gdzie częstym elementem krajobrazu są zamki, wieże i przydrożne karczmy.

Na tym póki co się zatrzymamy, c.d.n...

Gdy pracowałam nad tym postem szukałam inspiracji w grafikach i ta zwróciła moją uwagę. Głównie dlatego, że patrząc na nią zastanawiałam się czy to Fantasy czy SF. Nawet jeśli niektórzy z Was stwierdzą, że nie jest to twórczość najwyższych lotów, to fakt, że się zatrzymujemy i zastanawiamy już jest dużym sukcesem twórcy.


niedziela, 6 kwietnia 2014

Fantasy vs SF c.d.


Powracamy do postu o Fantasy i SF i ich niepotrzebnego konfliktu. Kończąc pierwszy post z tej serii napisałam, że często jest tak, że SF patrzy z góry na Fantasy pomimo, iż oba te gatunki nie cieszą się zwykle sympatią naukowców i krytyków. Ale dlaczego? Chodzi tu o pseudo-naukowy charakter SF, który według niektórych zdaje się mu dawać wyższość nad Fantasy, ale wcale tak nie jest. Każdy z tych gatunków na swój odmienny i piękny sposób jest trudny, skomplikowany i wymaga umiejętności, ale innych, a jakich o tym dzisiaj.

Z reguły SF, niechętnie jeśli w ogóle dostrzegana przez krytyków, spogląda z góry na Fantasy. Powody po temu, nieco ironicznie ale jakże trafnie, przedstawia Andrzej Sapkowski w swojej książce Rękopis znaleziony w smoczej jaskini (następnym razem napiszę o niej więcej bo jest to ciekawa pozycja, o której niewielu wie :)

  • „Zarzut pierwszy: fantasy jest prymitywna i ludyczno-rozrywkowa, bazuje na instynktach najniższych i apeluje do zmysłów jedynie, SF jest natomiast głęboko mądra i filozoficzna, a jeśli apeluje, to do intelektu.”
  • „Zarzut drugi: fantasy to literatura odwracająca się plecami i uciekająca od jakże ważnych otaczających nas spraw i problemów. Fantasy to eskapistyczna bajeczka i brednia, traktująca o rzeczach, których nigdy nie było i nigdy nie będzie […] Fantastyka naukowa jest natomiast […] naukowa,[…] futurologiczna, wizjonerska […] [A]utorzy SF piszą z podbudową, choć fantazjują, to jednak w oparciu o twardą i stabilną bazę nauki i wiedzy. Dlatego też SF – w odróżnieniu od bzdurnej fantasy – nie tylko przewiduje, […] wspomaga i inicjuje postęp naukowo-techniczny, ale również uczy.”

Ale to ma sens! - pomyśleliście zapewne. Oczywiście :) ale nie popadajmy w skrajności całkowicie degradując Fantasy. Wszelkie te zarzuty dla osoby nie zainteresowanej tematem ani Fantasy wydadzą się jakże słuszne i trafne, ale ich prawdziwość nie trudno podważyć. Albowiem, literatura Fantasy, jak to zresztą było wspomniane wcześniej traktuje temat „fantazjowania” inaczej niż SF, ale to nie znaczy, że jest gorsza. Jak twierdzi jeden z najznamienitszych pisarzy Fantasy J.R.R. Tolkien:

„Fantazja to naturalny aspekt ludzkich działań. Na pewno nie niszczy rozumu ani go nawet nie obraża; nie stępia też apetytu na prawdę naukową i nie zaciera jej postrzegania. Wręcz przeciwnie. Im bystrzejszy i trzeźwiejszy umysł, tym wspanialsze będzie snuł fantazje”

albowiem

„Fantazja ma jedną niewątpliwą i niebagatelną wadę: nie jest wcale łatwa. Uważam ją za nie mniej, ale bardziej twórczą, lecz, jak wykazuje praktyka, ‘wewnętrzna spójność cechująca rzeczywistość’ jest tym trudniejsza do osiągnięcia, im bardziej wykreowane obrazy i przetworzenia podstawowego materiału niepodobne są do układów pierwotnego świata”.

Na podstawie tego co powiedział prof. Tolkien można by stwierdzić iż w swoim procesie tworzenia fantastycznych światów Fantasy wymaga o wiele więcej kunsztu literackiego i artystycznego niż Science Fiction. Wynika to z faktu, iż autor Fantasy tworzy świat na nowo, jak było to już wcześniej wspomniane; SF natomiast swoje światy opiera na tym, który znamy dodając do niego przewidywany efekt rozwoju technicznego. W obalaniu trywialności Fantasy wtóruje Tolkienowi także wielka dama Fantasy – Ursula K. Le Guin :

„Fantasy nie jest antyracjonalna, lecz pararacjonalna nie jest antyrealistyczna, lecz surrealistyczna, to znaczy: jest realizmem wyższego poziomu. Używając terminologii freudowskiej: eksploatuje pierwotny, nie zaś wtórny proces myślowy. Wykorzystuje archetypy, a te – jak przestrzega Jung – są niebezpieczne. Fantasy o wiele bardziej niż literatura realistyczna bliska jest poezji, mistycyzmu, obłędu.”

A teraz żeby nie było, że wychwalam tu Fantasy pod niebiosa a SF jest dla mnie 'be', nic z tych rzeczy. Kocham je obie i podziwiam za wyobraźnię ponieważ o ile SF powstała w odpowiedzi na fascynacje rozwojem nauki i techniki, o tyle Fantasy powstała, jak to trafnie określił David Pringle „z potrzeby serca”, dwa inne ale ważne powody. Może twórcy Fantasy dostrzegli co może być następstwem przewidywanego przez SF rozwoju technicznego: wojny, zniszczenie, materializm, wyjałowienie z emocji i dlatego ich literatura miała być przeciwieństwem tego, swoistą przeciwwagą: „Czysta fantasy, czyli jak to określa krytyk John Clute, „pełna fantasy”, zaspokaja najwyraźniej żądzę – nie w znaczeniu cielesnym (choć i takiej żądzy może folgować), ale w sensie tkwiącego w ludzkim sercu pragnienia: piękniejszego świata, lepszego „ja”, pełniejszego doświadczenia, poczucia prawdziwej wspólnoty. Można użyć starej przenośni ( w końcu ta literatura jest bardzo stara, sięga początków ludzkości), że fantasy stara się użyźnić pustynię” (Fantasy ilustrowany przewodnik). Taki jest faktyczny i najprościej wyrażony cel Fantasy.