Dzisiaj zamieszczę coś z czego jestem bardzo dumna. Mój siostrzeniec wykonał parę tapet i jestem pod ich wielkim wrażeniem, mam nadzieję, że się Wam spodobają tak bardzo jak mi. Gdy uda mi się tego dowiedzieć zamieszczę link, z którego można je pobrać. Miłego oglądania :)
Blog poświęcony moim przemyśleniom na temat szeroko rozumianej i jakże niedocenianej przez wielu Fantasy i Science Fiction.
niedziela, 27 lipca 2014
niedziela, 20 lipca 2014
Steampunk
Epoka Wiktoriańska w Anglii była
okresem niezwykłego wzrostu zarówno przemysłu jak i świadomości ludzkiej. Społeczeństwo zobaczyło jak wielkie czekają
na nie odkrycia i jak wiele można dzięki nim osiągnąć. Możliwości wydawały się
nieskończone. I gdy patrzę na to co spłodziły, a o czym zaraz napiszę, trudno
mi się z tym nie zgodzić.
Te właśnie czasy zainspirowały
twórców Steampunk do stworzenia jedynego w swoim rodzaju, bulgoczącego
nowoczesnością ale skrzypiącego lekko zardzewiałymi trybami epoki, nurtu
Science Fiction, który powoli ale skutecznie opanowuje cały świat. Osadzony w alternatywnym, industrialnym
świecie epoki XIX wieku, bucha parą silników parowych, zachwyca
retro-futurystycznymi wynalazkami, które są wykonane ręcznie i widać w nich
stabilność i niezawodność dawnych czasów. Taniość, podróbka i masowa produkcja
nie wchodzi w grę. W literaturze wszystko to zaczęło się nie gdzie indziej a od
Nautilusa niejakiego Jules’a Verne, jegomościa o nazwisku H.G. Wells i uroczej
Mary Shelley. Często widzimy tam industrialnych kowbojów w post apokaliptycznym
świecie. Jeśli ktoś pomyślał o „The Wild Wild West” to dobrze kojarzy.
Na początku był to nurt dla
ekscentryków, pasjonatów, tych co lubią majsterkować i przebierać się – bo cosplay
w tym wydaniu jest również jedyna w swoim rodzaju. Ale później rozrósł się do
rangi sztuki – powstają rzeźby, obrazy, nawet biżuteria warte niemałe sumy
pieniędzy.
To co najważniejsze w Steampunk to ruch. Cokolwiek nie robisz: pierścionek, księga, pistolet, fiolka - musi być ruch. Zatopione zębatki w żywicy przyczepione do kolczyka to nie jest to o co nam chodzi.
A teraz pora zanurzyć się w
Steampunk i poddać jego niezwykłemu czarowi, zębatki zaczynają się przesuwać :) Wszelkie zdjęcia, które u umieszczę pochodzą z internetu i nie wyszły spod mojej ręki.
Zaczynamy od zdjęć w tym stylu żebyście zobaczyli o co chodzi, będą one połączone z odpowiednimi strojami, które tylko dodają smaczku:
ślub w stylu Steampunk
i moje ulubione
Tyle jeśli chodzi o modę, co powiecie na biżuterię?
Wszelkiego rodzaju bronie:
Wyposażenie wnętrz:
I mój ulubiony - Mini Countryman:
I wszystko zebrane razem:
sobota, 12 lipca 2014
Pajęczy Jedwab koniec
Mimo, iż kapitan odmawia zabrania
Dairine na wyspę Ustrut, niektórzy członkowie jego załogi, powodowani
chciwością, buntują się przeciw niemu i porywają dziewczynę, aby czerpać
korzyści z jej umiejętności. Będąc ich więźniem Dairine przejawia kolejną
skłonność tym razem nie psychotransgresyjną a transgresyjną. Porwanie i
uwięzienie wyzwalają w niej czynności ochronne mające na celu zapobiec utracie
dóbr, w tym wypadku życia, ale jednocześnie są one podporządkowane
psychotransgresji, gdyż w ostatecznym rozrachunku dziewczyna pragnie dotrzeć na
Ustrut i nauczyć się tkać doskonałe tkaniny. Jest to hierarchiczny sposób
osiągania celów transgresyjnych – zachowanie jednostki motywowane jest przez
wiele zamiarów ułożonych według ważności[1].
Nadrzędną czynnością ochronną w danym momencie jest zachowanie życia; Dairine
wykorzystuje chciwość tych, którzy ją porwali, by zapewnić sobie ochronę
zarówno przed utratą życia jak i Talentu. Przekonuje ich, iż potrzebuje czasu,
żeby dowiedzieć się jak najwięcej o materiale, który ma się nauczyć tkać: „To
jest kwestia nie ciała lecz umysłu, a po tych drogach człowiek porusza się jak
dziecko, a nie jak młodzieniec; nie biegnie, lecz raczkuje.”[2].
Jednocześnie powołuje się na prawo ochrony Czarownic, czego jej porywacz jest
już świadomy, jak się okazuje, ponieważ odpowiada jej: „[w]iadomo, że taka jak
ty [czarownica], która sypia z mężczyzną, traci go [talent magiczny] (…).
Możesz być pewna, że nikt cię nie tknie.”[3]
To zapewnienie wypełnia najważniejszą w hierarchii czynność ochronną. Dzięki
temu zapewnieniu Dairine może skupić się na kolejnym zadaniu mającym tym razem
podłoże psychotransgresyjne – na dotarciu do Ustrut i nauce tkania, co
jednocześnie pośrednio pomoże także uratować życie kapitana i stłumić bunt na
statku. Dairine czas, który otrzymała na „uczenie się” tkaniny, spożytkowała
również na pomoc kapitanowi, którego otruto i przez to nim manipulowano.
Używając talentu dziewczyna odnajduje i niweluje źródło zatrucia.
Po przybyciu na wyspę Ustrut, Dairine
udaje się do istot tkających pajęczy jedwab, ponieważ, jak wywnioskowała z
materiału, są one wrogo nastawione do samców każdego gatunku. Po dotarciu do
arachnoidalnych tkaczek udaje jej się przekonać je, aby nauczyły ją tkać,
pomimo pogardy jaką ją obdarzyły. Chęć nauki nie wynika jednak ze strachu przed
oprawcami, którzy ją tu przywieźli. Na pytanie, czy chce się uczyć odpowiada:
„Chcę się uczyć – w tym momencie plan ułożony i wymuszony przez Vidrutha nie miał
dla niej znaczenia – Chcę się uczyć u mistrzów, którzy potrafią tkać taką
doskonałość.”[4]
Ponieważ na wyspie Dairine nie czuje zagrożenia ze strony porywaczy, a więc
pierwsza część hierarchicznego osiągania celu została zrealizowana – zachowała
życie i Talent magiczny – może skupić się na działaniach psychotransgresyjnych
mających na celu doskonalenie jej talentu tkaczki. Pomimo chwilowych zniechęceń
szybko górę biorą działania transgresyjne: „Siadła zmęczona, z drżącymi rękami;
duma z dotychczasowej pracy i jej wyników opuściła ją. Wobec takiej
doskonałości poczuła się jak dziecko próbujące uszyć ubranie nie gorzej od
biegłego rzemieślnika.”[5]
Dairine jest w pełni świadoma swojego talentu, część psychonu osobowości
odpowiedzialnego za ciągłość jednostki jest więc w pełni ukształtowana, i choć
okoliczności się zmieniają pozostaje sobą, dostosowując się jedynie do
zaistniałych warunków: „to, że dotąd jej zmysły nie miały do czynienia z czymś
tak cienkim i delikatnym, o niczym jeszcze nie świadczyło. Po prostu teraz musi
nauczyć się większej dokładności.”[6]
Po dziewczynce, która reagowała gniewem i irytacją na niepowodzenia związane z
tkaniem nie ma śladu. Mimo swoich ułomności była w stanie nauczyć się tkać.
Wraz z innymi tkaczkami tworzy pajęczy jedwab, ale gdy dowiaduje się, do czego
faktycznie służy, doznaje szoku i traci motywację. Okazuje się bowiem, iż
tkaczki, jak inne arachnoidalne stwory, używają go do tworzenia kokonów, w
których przechowują pożywienie – samców. Szok spowodowany tą wiedzą jak i agresja
tkaczek, gdy odkrywają, iż Dairine zrozumiała prawdę, prowadzą do ostatecznego
transgresyjnego działania, które rozwija w pełni Talent Dairine. Powodowana
chęcią wydostania się z wyspy i uratowania życia swojego i jednego z marynarzy,
który przypłynął jej na ratunek, Dairine uruchamia kolejną czynność ochronną,
tym razem monarchiczną – ukierunkowaną na osiągnięcie pojedynczego celu[7]
– przeżycia; używa po raz pierwszy mocy magicznej aby unicestwić istotę żyjącą.
Czynność ta, jak większość czynności ochronnych, prowadzi po raz kolejny do
transgresji; odblokowuje to jej umysł, w pełni przywracając jej wzrok. Umysł
Dairine pokonał więc wreszcie największą przeszkodę, która od samego początku
stała na drodze działań transgresyjnych – samego siebie. Taki jest cel każdego
działania, czy to transgresyjnego czy psychotransgresyjnego, które w efekcie
prowadzi do udoskonalenia siebie. Ale to jedynie początek nowych celów, jakie
stawia przed sobą Dairine, gdyż odzyskanie wzroku otwiera przed nią nowe
możliwości doskonalenia siebie i swoich talentów jako w pełni ukształtowanej
jednostki, świadomej swego „ja” i swoich zdolności, będącej częścią świata, już
nie jedynie wioski Rannock, i akceptującej świat i swoje miejsce w nim. Dowodzą
tego ostatnie słowa opowiadania: „Wiedziała, że musi ostrożnie i umiejętnie
tkać wzór swego przyszłego życia, teraz w pełnym świetle, podczas gdy uprzednio
jedynie dopasowywała poszczególne włókna w mroku. Chciała stworzyć coś co
będzie warte spoglądania w nią.”[8]
Metafora tkania swojego życia w pełnym świetle może być interpretowana jako
oznaka tego, iż odzyskała wzrok ale również może mieć inne znaczenie. Może
oznaczać, że teraz Dairine jest w pełni ukształtowaną jednostką, świadomą
swoich akcji i podejmującą je z własnej woli, podczas gdy poprzednio kierowały
nią niejednokrotnie inne pobudki, które tu określone zostały jako
„dopasowywanie włókien w mroku” – chęć akceptacji, okazania się przydatną
społeczności czy uratowania życia. Teraz wybory będą świadome i ukierunkowane
na rozwój jednostki. To właśnie jest założeniem psychonu osobistego, mimo, iż
nie zajmuje on centralnego miejsca w Sieciowej Teorii Osobowości, gdyż każdy
psychon jest ekwiwalentny, jest ważnym składnikiem
egzystencjalno-tożsamościowym jednostki,
stanowi jeden z
filarów życia duchowego człowieka. Przekonanie o istnieniu, o bycie sprawczym,
o jedności, ciągłości i niepowtarzalności własnej osoby, wpływa na aktywność
jednostki, jej działania ochronne i transgresyjne. Trzeba być kimś, trzeba być
indywidualnością, aby prowadzić dyskurs z wielkim światem.[9]
Bibliografia:
1.
J. Kozielecki, Koncepcja transgresyjna człowieka.
Warszawa 1987.
2.
J. Kozielecki, Transgresja i kultura. Warszawa 1997.
3.
J. Kozielecki, Psychotransgresjonizm.
Nowy kierunek psychologii. Warszawa 2001.
4.
Słownik literatury popularnej pod red. T.
Żabskiego, Wrocław 2006.
5.
A. Norton, Pajęczy jedwab. W: Świat
Magii Czarownic. Bydgoszcz 1990.
Za tydzień wyjaśni się po co był post o epoce wiktoriańskiej a oto wskazówka:
niedziela, 6 lipca 2014
Pajęczy jedwab cz.2
Gdy Dairine ma 12 lat do wyspy przybija
pierwszy od czasu jej pojawienia się w wiosce statek kupiecki. Jej wyroby
zachwycają kapitana, który płaci za nie więcej niż spodziewał się zapłacić w
tak małej wiosce. Jednocześnie rok później na jaw wychodzi fakt, iż dziewczyna
obdarzona jest, tak jak Ingvarna, Talentem – czyli potrafi używać magii. Podczas
ostatniego przed swoją śmiercią rytuału Ingvarna pomaga dziewczynie obudzić
jeszcze jedną ukrytą zdolność. W ciągu ostatnich lat życia w wiosce „Ingvarna
nauczyła ją, (…) jak zastąpić utracony wzrok innymi zmysłami i dziewczyna
potrafiła teraz dotykiem, słuchem i węchem posługiwać się z wprawą nieosiągalną
niemal dla pozostałych ludzi”[1]
. W trakcie rytuału nauczyła się widzieć przez dłonie, „[m]ogła biorąc w nie
cokolwiek, powiedzieć kto i kiedy wykonał daną rzecz. Biorąc w ręce kłąb
sierści górskich owiec, potrafiła wskazać zrozpaczonemu właścicielowi, gdzie
zatrzymało się (…) zaginione stado.”[2]
Wkrótce po tym Ingvarna umiera i obowiązki czarownicy przejmuje Dairine.
Rozpoczyna się nowy etap w życiu dziewczyny, staje się kimś ważnym dla
mieszkańców wioski, ich uzdrowicielką i opiekunką, co daje jej możliwość
zaistnienia w społeczności jako osoby ważnej i szanowanej. Umożliwia także
rozwój osobowości, ponieważ Dairine zaczyna mieć poczucie własnej wartości i
świata ją otaczającego, zaczyna go akceptować wraz ze swoją osobą i
obowiązkami, które pomagają innym ale i umożliwiają jej rozwój i doskonalenie
talentów.
Gdy po jakimś czasie do wyspy przybija
kolejny statek kupiecki, „Morski Kruk”, Dairine nie jest już przestraszoną i
niepewną siebie dziewczynką. W jej umyśle zaczyna kiełkować chęć doskonalenia
się, poznania i doświadczenia czegoś nowego, a więc transgresja. Gdy Sibbald
Ortis, kapitan statku, opowiada przy poczęstunku o najnowszych nowinach z
Estcarpu, krainy do której należy Rannok, w Dairine „[n]arastała (…) tęsknota,
by uwolnić się od ciasnych i aż za dobrze znanych ścieżek Rannocku, by
dowiedzieć się, jak wygląda leżący poza nią świat.”[3]
Chęć tę potęguje dodatkowo skrawek materiału, który pokazuje jej Sibbald.
Urzeczona doskonałością pajęczego jedwabiu dziewczyna postanawia, iż nauczy się
sztuki przędzenia tak delikatnej tkaniny, choć jej wewnętrzny wzrok podpowiada
jej, iż to nie humanoidalne stwory go wykonały, Dairine czuje, iż może zgłębić
tą wiedzę.
Pewna była, że ma
rację. Jeśli ktoś mógł się nauczyć tajników tkaczek z Ustrut, to właśnie ona.
Teraz gdy dotykała swojej własnej pracy, wzór wydawał się szorstki i trywialny,
prawie brzydki. W myślach nadal jawiła się wizja trzymanego dopiero co w
palcach piękna…[4]
Pewność, którą Dairine wyraża, gdy stwierdza, iż
potrafiłaby się nauczyć kunsztu tkaczek z Ustrut, oznacza, iż rozkwitające w
niej poczucie własnej jedności i integralności, czyli akceptacji swojej
ułomności oraz talentów z nią związanych, ostatecznie dojrzało w jej umyśle.
Jest już jednostką świadomą swoich możliwości, pomimo ograniczeń, chcącą się
doskonalić i zgłębiać swój talent tkacki. Zaczyna się tu pojawiać ostatni
element psychonu osobistego, mianowicie przekonanie o niepowtarzalności
jednostki; Dairine czuje, że jest inna od mieszkańców wioski, ale teraz nie
jest to już powód do alienacji, wręcz przeciwnie, bohaterka akceptuje swoją
odmienność i chce ją doskonalić, również ze względu na mieszkańców Rannock, dla
których stała się ważna i których musi otoczyć opieką. Dowód na to znajdujemy w
jej słowach, gdy stara się przekonać Sibbalda aby zabrał ją na Ustrut: „Jeśli
ten skarb [pajęczy jedwab] jest faktycznie tak cenny… Ludzie z mojej wioski są
bardzo biedni… Jeśli ktoś posiadłby sekret takiego tkania, czy nie byłoby to
opłacalne dla wielu?”[5]
Po raz kolejny pojawia się pierwszy element
psychonu osobistego odpowiedzialnego za „przekonanie o własnym istnieniu
jako osoby i bytu sprawczego”[6], który na tym etapie jest już w pełni
dojrzały. Dairine zdaje sobie sprawę, iż jest siłą sprawczą, już nie
niewielkich rzeczy, które mogłyby być przydatne społeczności; teraz są to
dobra, które mogą poprawić jakość życia wszystkich mieszkańców Rannock i to w
znacznym stopniu. Po raz pierwszy Dairine używa także stwierdzenia „moja
wioska”, co stanowi kolejny dowód na to, iż afirmuje wreszcie świat, który ją
otacza i uważa się za część społeczności, choć tym razem nie kosztem swojej
indywidualności lecz właśnie dzięki niej. Kolejnym potwierdzeniem tego, i
jednocześnie dopełnieniem tej części psychonu osobistego, są słowa, które
wypowiada, gdy Sibbald stwierdza, iż mieszkańcy wioski powiedzieli mu, że los
nie był dla niej łaskawy:
Nie całkiem,
kapitanie. Ludzie z Rannock są mi nader przychylni, a ich czarownica była moją opiekunką…
i choć moje oczy są zamknięte na świat, dłonie służą mi dobrze. Jeśli chcesz,
chodź Panie ze mną, a sam zobaczysz! – powiedziała z dumą, wstając i
odstawiając warsztat.[7]
Nie są to już słowa dziewczynki rozgoryczonej swoją
ułomnością, samotnej i odgradzającej się od innych. Jest to jednostka, która
dojrzała do tego, by pogodzić się z samą sobą i dostrzec, iż pomimo swojej
niepełnosprawności i odmienności może być członkiem społeczeństwa, które ją
akceptuje. Instynktownie każde stworzenie żywe, a więc i człowiek boi się
„nowego”, ale jako jednostka transgresyjna potrafi strach przezwyciężyć, aby
potem doskonalić się. Dairine dostrzega, iż mieszkańcy nie ofiarowali jej
jedynie strachu przed nią samą i alienacji; widzi, iż otrzymała od nich nowy
dom i wspólnotę, do której należy i która się o nią troszczy. Pojawia się
wreszcie poczucie własnej integralności i ciągłości – nieodzowny element
psychonu osobistego; to, co niegdyś było gniewem i buntem przeciw status quo
przerodziło się w afirmację i zrozumienie dając jednostce możliwość
transgresji, nauki i zrozumienia siebie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)