niedziela, 29 czerwca 2014

'Pajęczy jedwab' A. Norton cz.1

Jakiś czas temu analizowałam jedno z opowiadań wielkiej Damy Fantasy Andre Norton w kierunku STO - sieciowej teorii osobowości. Pomyślałam, że mogę je tu zamieścić dla tych zainteresowanych naukową stroną Fantasy i tym, że można ją w tym kierunku analizować :)

Psychotransgresjonizm i Sieciowa Teoria Osobowości w opowiadaniu Andre Norton „Pajęczy jedwab”
„Wszyscy wiedzą, że czegoś nie da się zrobić aż znajduje się ten jeden, który nie wie, że się nie da i on to robi.”
Albert Einstein

Słowa motta tego artykułu wypowiedziane wiele lat temu przez Alberta Einsteina, już wtedy zawierały niepodważalną prawdę o osobowości i naturze człowieka. Człowiek lub jak go określa Józef Kozielecki Homo transgressivus „jest układem transgresyjnym […] wykonywanie tego rodzaju działań stanowi najbardziej charakterystyczną cechę homo sapiens.”[1] Transgresja jest zjawiskiem powszechnym, oznacza przekraczanie wszelkiego rodzaju barier, zarówno fizycznych jak i psychicznych, umożliwiając jednostce rozwój, doskonalenie siebie ale i pokonywanie słabości czy realizację wcześniej założonych celów. W skrócie „[d]ziałania, które polegają na tym, że człowiek świadomie przekracza dotychczasowe granice materialne, społeczne i symboliczne”[2] określamy mianem transgresji.

Szczególną rolę w przebiegu i skuteczności działań transgresyjnych odgrywa osobowość i jej główne układy, takie jak umysł, będący układem orientacyjnym, i wola, spełniająca funkcje kierownicze. Transgresja jest w dużym stopniu ekspansją własnej osobowości.[3]

Termin  „osobowość” prowadzi  do zagadnienia psychotransgresjonizmu, które w 2001 roku zarysował Józef Kozielecki, w swojej książce Psychotransgresjonizm. Nowy kierunek w psychologii. Podstawą psychotransgresjonizmu Kozieleckiego i zawartej w nim Sieciowej Teorii Osobowości (STO) jest założenie istnienia sieci psychonów, które wpływają na rozwój i działanie jednostki – czyli na jej działania transgresyjne.

Zgodnie z teorią STO, osobowość jest sieciową organizacją względnie trwałych i równoważnych (ekwiwalentnych) składników psychicznych, zwanych psychonami. Wpływa ona w decydujący sposób na kierunek życia i wzorce zachowania, na jego unikatowość, spójność i stałość w różnych sytuacjach i w różnym czasie.[4]

Poniżej znajduje się graficzny obraz sieciowej organizacji osobowości wraz z systemem nerwowym i środowiskiem na które oddziałuje[5]. [niestety grafika za nic nie chciała się wkleić :( ale psychony są poniżej opisane ]

Jak widać na powyższym wykresie [nie widać z ww powodów ] poszczególne psychony wchodzące w skład STO to: psychon poznawczy (PP), psychon instrumentalny (PI), psychon motywacyjny (PM), psychon emocjonalny (PE) i ostatni, psychon osobisty (PO) .

Te względnie ekwiwalentne i samodzielne składniki tworzą sieć psychiczną. Między nimi – jak w każdej sieci – znajdują się powiązania, które umożliwiają przepływy informacji i energii. Te powiązania istnieją zarówno między psychonami, jak i wewnątrz nich. Dzięki sieciowej strukturze, osobowość funkcjonuje jako pewna całość, co cementuje poczucie tożsamości i ułatwia interakcję ze środowiskiem.[6]

Ponieważ nie ma tu miejsca na opisanie i analizę ich wszystkich, w centrum uwagi znajdzie się ostatni z wymienionych – psychon osobisty i to właśnie on zostanie użyty do analizy osobowości głównej bohaterki opowiadania Andre Norton „Pajęczy jedwab” oraz do ukazania, jak w wyniku działań transgresyjnych zmienia się jej osobowość i tożsamość.

Andre Norton (1912-2005) była znakomitą pisarką, autorką powieści gotyckich, detektywistycznych, historycznych, przygodowych, szpiegowskich i okultystycznych jednak w Polsce najbardziej znana jest jako pisarka fantasy, twórczyni cyklu Świat Czarownic. Cechą główną utworów z tego cyklu, do których należy opowiadanie „Pajęczy jedwab”, są m. in. wyraziste kreacje protagonistów i nacisk na rytuały przejścia. Czytelnik poznaje bohaterów na początku utworu jako postaci obce, które w miarę rozwoju fabuły dojrzewają do swojej misji, doskonalą swoje umiejętności i przekraczają granice swoich słabości [7], co niezaprzeczalnie jest związane z działaniami transgresyjnymi. Dlatego też główna bohaterka opowiadania tej pisarki zostanie przeanalizowana według jednego z psychonów Sieciowej Teorii Osobowości.

Psychon osobisty łączy się nierozerwalnie z jaźnią jednostki, jej „ja” czy ego. Pozwala jednostce określić, kim jest dla siebie i dla świata, jakie miejsce w nim zajmuje. W psychonie osobistym znajdują się „treści egzystencjalno-tożsamościowe, dotyczące danej osoby ludzkiej.(…) Treści te zakodowane są w świadomych przekonaniach i w prawie niewyrażalnych stanach świadomych, zwanych poczuciami.”[8] Najważniejsze z nich to:
  • przekonanie (poczucie) o własnym istnieniu jako osoby i bytu sprawczego
  • przekonanie (poczucie) o afirmacji świata
  • przekonanie (poczucie) o własnej jedności i integralności
  • przekonanie (poczucie) o ciągłości
  • przekonanie (poczucie) o niepowtarzalności własnej osoby[9]
Dairine, główna bohaterka opowiadania „Pajęczy jedwab”, przybywa do niewielkiej wioski rybackiej Rannok, gdy ma ok. 6 czy 7 lat w burzliwą noc we wnętrzu wraku pirackiego statku transportującego niewolników, który rozbija się u wybrzeży wyspy.

Była drobniutka, przypominała obciągnięty skórą szkielet z wielkimi, szeroko otwartymi szarymi oczami. (…) Szybko przekonali się, że dziewczynka jest niewidoma. (…) [Z]dawało się (…), że mowę też jej odjęło. Jedyne co pozostało – to nieustanny strach.[10]

Czarownica wioski uważała, iż ślepota dziewczynki nie wynika z jej niepełnosprawności, ale jest efektem traumatycznych przeżyć, które spowodowały, iż „[p]rawdopodobnie umysł dziecka zamknął się w sobie, nie chcąc nic więcej oglądać z otaczającego świata.”[11] Można więc uznać, iż mamy tu do czynienia wręcz z regresją, nie transgresją. Działanie obronne umysłu spowodowało odcięcie się od świata i zamkniecie się na jego bodźce, mogące powodować rozwój, co stawia przed jednostką dodatkową barierę uniemożliwiającą doskonalenie i transgresję, ponieważ najpierw musi pokonać mechanizm obronny organizmu, a potem dodatkowo własne słabości psychiczne czy fizyczne.

Boleśnie doświadczona przez los i ludzi w tak młodym wieku Dairine rozpoczyna nowe życie w wiosce i naukę pod okiem Ingvarny, miejscowej czarownicy, która jednocześnie jest największym autorytetem Klanu[12]. Ingvarna przekazuje dziewczynie wiedzę o ziołach i medycynie, ale Dairine zaczyna ujawniać również inne ukryte talenty, mimo iż jest ociemniała, z niezwykła precyzją i starannością potrafi wykonywać sieci rybackie, uprawiać rośliny i co zaskakuje najbardziej mieszkańców wioski – prząść: „Palce Dairine potrafiły wyciągnąć najcieńszą i wolną od węzłów nitkę – taką jakiej nikt dotąd w wiosce nie widział. Mimo to zdawała się nie być zadowolona i ciągle próbowała uzyskać jeszcze gładszą i cieńszą.”[13] Tu zaczynają się ujawniać transgresyjne skłonności młodego dziecka, które tu mają motywacje społeczne. Pomimo swoich ułomności Dairine chce być przydatnym członkiem wioski i częściowo jej się to udaje, czyli pierwszy element  psychonu osobistego odpowiedzialnego za „przekonanie o własnym istnieniu jako osoby i bytu sprawczego”[14]  zaczyna kiełkować w jej młodym umyśle. Bohaterka zdaje sobie sprawę, iż jest siłą sprawczą, być może niewielkich rzeczy, ale mimo wszystko rzeczy przydatnych społeczności i dzięki temu zaczyna istnieć jako „ja” – członek społeczności wioski Rannok.

Dairine pojmowała szybko, a pojąwszy, jeszcze szybciej dochodziła do wprawy w robieniu z wiedzy użytku. Pozostała jednak niecierpliwą, zaś jej wściekłość na samą siebie, gdy zdarzało się jej zrobić błąd, była ogromna. Nie pogodziła się również ze swoją ślepotą.[15]

Chęć transgresji jest niezaprzeczalna, lecz w świetle psychonu osobistego niespełniona. O ile ta jednostka zaczyna już odczuwać własne istnienie to jeszcze go nie akceptuje. Ego Dairine nie jest w stanie pokonać pierwszej bariery, jaką nałożył na nią własny umysł – bariery obronnej, o której mowa była wcześniej, a która spowodowała, iż jest niewidoma. Ponadto również poczucie afirmacji świata i własnej osoby, czyli założenie, iż jeśli jestem jednostką żywą to akceptuję świat łącznie z własną osobą, nie ma tu jeszcze zastosowania. Możliwe, iż ma to źródło w chęci przynależności do społeczności poprzez bycie takim jak inni i nie wyróżnianie się również poprzez swoje talenty czy ułomności, co jest jednoznacznym zaprzeczeniem własnego „ja” i tym samym uniemożliwia transgresję w kierunku psychonu osobistego. Mimo jej starań i mimo tego, iż mieszkańcy wioski uznają jej wyroby za przydatne i niezbędne wspólnocie, sama Dairine traktowana jest z rezerwą: „ [k]obiety starały się jej pomóc, ale w skrytości ducha cieszyły się, że związała się najbliżej z Ingvarną”. Sukcesywnie, z wielkim zapałem ale i powodzeniem uczy się tajników zielarstwa, uprawy roślin, tkactwa oraz barwienia przędzy i tkanin, lecz „wśród dzieci tej umierającej wioski nie miała przyjaciół. Raz, że poza czarownicą nie garnęła się do nikogo, a po drugie jej zachowanie bywało niezrozumiałe, a ona sama wydawała się poważniejsza i doroślejsza, niż wskazywał na to jej wiek.”[16] Fakt, iż alienuje się od mieszkańców, spędzając większość czasu z Ingvarną uniemożliwia psychotransgresjonizm w kwestii przekonania o niepowtarzalności własnej osoby, tzn. w sensie „czuję się różnym i odrębnym od innych, ale kontaktuję się z nimi, którzy są również unikatowymi osobami”[17]. Młody i niedojrzały umysł Dairine nie potrafi zaakceptować swojej osoby i faktu, iż inni jej talentów i ułomności mogą się bać lub uważać za osobliwe. Pierwszą naturalną reakcją obronną młodego umysłu jest alienacja i nie wystawianie się na szkodliwe, bolesne dla dziewczyny zachowanie ludzi w wiosce.



[1] J. Kozielecki, Koncepcja transgresyjna człowieka. Warszawa 1987, s. 10.
[2] J. Kozielecki, Transgresja i kultura. Warszawa 1997, s. 43.
[3] Kozielecki,  op. cit., s. 16.
[4] J. Kozielecki,  Psychotransgresjonizm. Nowy kierunek psychologii. Warszawa 2001, s. 123.
[5] Źródło: Kozielecki, Psychotransgresjonizm. Nowy kierunek psychologii, s. 123.
[6] Kozielecki, Psychotransgresjonizm. Nowy kierunek psychologii, s. 124.
[7] Słownik literatury popularnej, pod red T. Żabskiego, Wrocław 2006, s. 409-411.
[8] Kozielecki, Psychotransgresjonizm. Nowy kierunek psychologii, s. 134.
[9] Ibidem, s. 134-135.
[10] A. Norton, Pajęczy jedwab. W: Świat Magii Czarownic. Bydgoszcz 1990, s. 139.
[11] Norton, op. cit., s. 139.
[12] Należy tu wyjaśnić, iż w świecie stworzonym przez Norton magia nie jest czymś godnym pogardy, lecz służy człowiekowi a władający nią budzą powszechny szacunek.
[13] Norton, op. cit., s. 140.
[14] Kozielecki, Psychotransgresjonizm. Nowy kierunek psychologii, s. 134.
[15] Norton, op. cit., s. 140.
[16] Ibidem, s. 141.
[17] Kozielecki, Psychotransgresjonizm. Nowy kierunek psychologii, s. 135.

niedziela, 22 czerwca 2014

Epoka wiktoriańska

Ten post będzie wstępem do tematu, który bardzo mnie interesuje i inspiruje. Jest to trend, który tak faktycznie opanował cały świat a jego nieskończone możliwości twórcze nie przestają zadziwiać jego zwolenników. Ale o tym na razie ciiiicho.

Kiedy 20 czerwca 1873 roku na tron Wielkiej Brytanii wstąpiła osiemnastoletnia Wiktoria, nikt nie spodziewał się, że będzie ona panowała najdłużej ze wszystkich brytyjskich monarchów (rekord ten próbuje pobić obecna monarchini Elżbieta II). Ojcem Wiktorii był Edward August Hanowerski,  czwarty syn Jerzego III, króla Wielkiej Brytanii w latach 1760-1820, a matką była księżniczka Wiktoria Sachsen-Coburg-Saalfeld, córka Franciszka, księcia sasko-koburskiego na Saalfeld. Wiktoria odziedziczyła tron, gdyż trzej bracia jej ojca nie zostawili prawowitych następców. Oto ona.


Wielka Brytania była już wtedy ugruntowaną monarchią konstytucyjną w której władca posiadał niewielką władzę. Jednakże Wiktoria starała się wpływać na politykę rządu i wybór ministrów. Stała się narodowym symbolem i jest utożsamiana z surowymi zasadami moralności. Wielka Brytania była wtedy u szczytu potęgi imperialnej, mówiło się, że nad Imperium Brytyjskim „słońce nigdy nie zachodzi”. Były to też czasy rewolucji przemysłowej. I te informacje będą dla nas kluczowe.

  Epoka wiktoriańska w historii Wielkiej Brytanii jest to okres rządów królowej, od czasu wstąpienia na tron aż do jej śmierci 22 stycznia 1901 roku. Był to okres pokoju, dobrobytu, wyrafinowanego wychowania oraz potęgi imperialnej państwa brytyjskiego. Charakteryzowała się ona wzrostem uprzywilejowanego społeczeństwa, rozwojem nowo zurbanizowanej klasy średniej, wzajemnym połączeniem świata dzięki telegrafowi  i kolei, rozwojem handlu, tworzeniem uporządkowanych i regularnych ścieżek handlu, wzrostu gospodarki i produkcji. Jest też utożsamiana ze zmianami dokonanymi w społeczeństwie, skierowanymi na efektywny handel, uprzemysłowienie i urbanizację z równoczesnym zachowaniem stanowczego porządku społecznego i politycznego.





 Na trwanie epoki przypadają czasy rewolucji przemysłowej, której prekursorem był James Watt, brytyjski inżynier i wynalazca, twórca ulepszeń konstrukcji maszyny parowej. 

Ważnym wydarzeniem w epoce wiktoriańskiej była poprawa połączeń komunikacyjnych. Dyliżanse, kanały, statki parowe a przede wszystkim koleje pozwalały na szybkie przemieszczanie towarów, surowców i ludzi co było dużym ułatwieniem dla handlu i przemysłu. 

Koleje (dzięki George’u Stephenson’owi, brytyjskiemu inżynierowi, który jako pierwszy zaprojektował lokomotywę parową, uważanemu za "ojca brytyjskich kolei parowych". ) stały się istotnym czynnikiem porządkowania społeczeństwa. Za pomocą „czasu kolejowego” ustawiono zegary w całej Wielkiej Brytanii. Statki parowe upowszechniły podróże międzynarodowe, jak również zapewniły handel nie tylko towarami luksusowymi, ale również towarami pierwszej potrzeby, takimi jak kukurydza ze Stanów Zjednoczonych czy mięso z Australii. Królowa Wiktoria została pierwszym brytyjskim monarchą, który dał się sfotografować. Było to możliwe dzięki odkryciom  William’a Fox’a Talbot’a, pioniera fotografii. 


Zaczęto wprowadzać wiele  reform związanych z higieną. Dzięki powstaniu reklamy starano się rozpropagować użycie mydła wśród społeczeństwa. Ważne było również  powstanie kanalizacji w Londynie, zaprojektowanej przez Joseph’a  Bazalgette’a, co przyczyniło się do łagodzenia w mieście epidemii cholery i oczyszczania Tamizy. W 1880 roku została wprowadzona w Londynie sieć gazowa do ogrzewania i oświetlania domów, ulic, fabryk i budynków  użytku publicznego.


  Również w medycynie nastąpił postęp. Powszechne w zawodzie  lekarza stało się użycie leków znieczulających takich jak eter, podtlenek azotu (gaz rozweselający) i chloroform. 
W czasie kiedy wzrosło wykorzystanie cukru w diecie Europejczyków, wzrosło zapotrzebowanie na dentystów. Duże korzyści przyniosło również wprowadzenie przez Joseph’a Lister’a antyseptyki, czyli postępowań odkażających. Polecił on personelowi szpitala nosić rękawiczki, myć ręce, instrumenty i opatrunki w fenolu. Wymyślił on również maszynę do natrysku fenolu na sali operacyjnej podczas zabiegu chirurgicznego.

Inne wynalazki tego okresu, które zrewolucjonizowały myślenie i sposób życia ludzi i mają na nas wpływ nawet do dnia dzisiejszego.

sobota, 14 czerwca 2014

Rękopis znaleziony w smoczej jaskini

Jakiś czas temu obiecałam Wam, że powiem co nieco o pewnej ciekawej książce. „Rękopis znaleziony w smoczej jaskini” Andrzeja Sapkowskiego to kompendium wiedzy o literaturze Fantasy i SF ale inny niż dotychczas mieliście okazję przeczytać.


Całkowicie subiektywny, jak na samym początku zapewnia nas autor jest wprowadzeniem do świata fantasy, o której każdy powinien coś wiedzieć jeśli ma zamiar się na jej temat wypowiadać tak by uniknąć stwierdzenia: „ A Fantasy nie, nie lubię. A czytałeś? Nie, ale nie lubię.”
Książka jest podzielona na następujące części:

1.       Opis i historia gatunku.
W bardzo przejrzysty i ciekawy sposób z lekką dozą ironii i sarkazmu, za który go tak kochamy, Andrzej Sapkowski opisuje korzenie gatunku, najważniejsze utwory, które przyczyniły się do jego rozwoju, podgatunki, podgatunki podgatunków itd.

2.       Leksykon alfabetyczny
Czyli najważniejsze pojęcia, które można łatwo odnaleźć, przeczytać i zrozumieć. Książka zadziwia nas swoją przejrzystością – na marginesie cały czas towarzyszą nam przypomnienia terminów, które na niej znajdziemy, działu, w którym jesteśmy i strony. Super sprawa!

3.       Bohaterowie fantasy.
Klasyfikacja bohaterów według krajów, kontynentów, płci i typów.

4.       Bestiariusz.
Część, która najbardziej mnie zaskoczyła, in plus oczywiście, gdyż jest to bestiariusz fantasy uwzględniający stwory ze wszystkich stron świata. Jeśli myśleliście, że będzie o elfach, orkach, krasnoludach i koniec to będziecie mocno zaskoczeni. Mamy tu słowiańskie stwory, azjatyckie, afrykańskie i wiele innych. Wszystko napisane cudownie gawędziarskim językiem autora przywodzi na myśl najlepsze książki, które wyszły spod Jego pióra .


5.       Nagrody.
Jak sam Sapkowski tytułuje – „ Nagrody i odznaczenia, czyli co się w fantasy podoba jurorom”.

6.       Kanon.
Czyli 85 pozycji, które każdy szanujący się fan fantasy powinien przeczytać i znać. Cóż trzeba zakasać rękawy i zabrać się do roboty!

7.       Chronologia wieku.
Ostatnia część, ułożona chronologicznie, traktująca o najważniejszych wydarzeniach tego gatunku.

8.       Indeks.
Ciężko byłoby go nazwać częścią ale niezwykle ułatwia życie gdy chcemy coś znaleźć szybko i bez zbędnych ceregieli.


Polecam szczerze tę lekturę, mi przysporzyła wiele frajdy i wzbogaciła o solidną wiedzę i masę ciekawostek. Jestem nadal pełna podziwu dla wiedzy autora i kunsztu z jakim wszystkie informacje przekazuje.

niedziela, 8 czerwca 2014

Vangelis

Dzisiaj mam nastrój na dobrą muzykę, wiadomo, że jest wiele fajnych zespołów, kompozytorów czy artystów ale tego, o którym dzisiaj napiszę nie tak łatwo znaleźć w sieci. Jest to kompozytor, który od samego początku kojarzył mi się i kojarzy nadal z Fantasy i SF – jest to Vangelis. Grecki kompozytor muzyki elektronicznej, którego utworzy charakteryzują się niezwykle bogatym brzmieniem instrumentów elektronicznych i niezwykłą w nich przestrzenią.



Co jest istotne to fakt, iż w bardzo dużej mierze był samoukiem, który już w wieku sześciu lat prezentował własne kompozycje i odmawiał pobierania lekcji gry na pianinie. Najwyraźniej od początku wiedział, że nie ten instrument jest mu pisany.


W 1982 roku dostał Oscara za muzykę do „Rydwanów Ognia”, później powstała również ścieżka do „Łowcy androidów” czy „ 1492 – wyprawa do raju” ale za artystą najlepiej przemawiają jego dzieła więc zamieszczam tu trzy moje ulubione kawałki, mam nadzieję, że przypadną wam do gustu. Czas zanurzyć się w magii Vangelisa, wstrzymywanie oddechu niewskazane :)


Gdy słucham kolejnego utworu zawsze, ale to zawsze, robi mi się zimno.


I ostatni


niedziela, 1 czerwca 2014

Dragon Age

Dzisiaj będzie trochę o grach ponieważ coraz bliżej premiera Dragon Age: Inquisitions przydałoby się powspominać poprzednie części. Uprzedzam, iż mogą się tu znaleźć spoilery, ponieważ ja jako gracz skupiam się najpierw na fabule mniej na grywalności, silnikach i temu podobnych rzeczach.

Pierwsza odsłona gry Dragon Age: Origins, jak to z pierwszymi częściami bywa, była, moim skromnym zdaniem, najlepsza. Ciekawa i innowacyjna fabuła atakowała nas najpierw wciągnięciem w szeregi Szarych Strażników by za jakiś czas poinformować nas, że zostało nam przez to jakieś 30 lat życia. Gorzko-słodka satysfakcja ale cóż. Żeby sobie z tym poradzić mamy do dyspozycji wielu towarzyszy, jakże odmiennych i przez to niezwykle ciekawych plus oczywiście Shale – wygadany kamienny golem lubiący się stroić w błyskotki. Oczywiście mój numer jeden to Alistair i jego pytanie „Czy lizałaś w zimie latarnię?” muszę przyznać, że do tej pory ta metafora przyzywa uśmiech na mojej twarzy.  Było ich w DA wielu, każdy ze swoją historią, logiczną i ciekawą do samego końca. Kto nie kocha Oghrena :D, ciekawe wybory, które autentycznie skłaniają nas do myślenia i zastanawiania się nad konsekwencjami, które będą widoczne. Nawet to jaką rasę wybierzemy od samego początku będzie wpływać na naszą fabułę.



Druga część DA była lekkim rozczarowaniem. Możemy być tylko człowiekiem to na początek. Nastrój jakiś taki krucjatowy, choć o wiele bardziej rozwinięta cześć filozoficzna. Ale po której stronie się nie opowiesz wychodzi nieciekawie, fabuła jakby fajna i wciągająca ale luki między rozdziałami, które trwają po kilka lat dość dziwne. Rodzina, z którą rozpoczynamy grę rozpada nam się w miarę upływu gry, tracimy wszystkich, niektórych w dość makabryczny sposób. Towarzysze mają bardziej skomplikowane osobowości, wręcz czasami irytujące – ja na przykład nie mogłam znieść Meril, no nie i koniec. Fenris pomimo, iż najprawdopodobniej ma być najprzystojniejszym męskim towarzyszem (fakt, tu trzeba się zgodzić), jest wręcz momentami Emo, mamy kapłana, który poprzysiągł celibat, i jego zupełne przeciwieństwo Izabelę, którą ja najcieplej wspominam, choć jej wygląd diametralnie zmienił się od DA 1, podobnie jak wygląd elfów. Najgorszym rozczarowaniem dla mnie był Anders ale dzięki niemu zakończenie wmurowuje nas w krzesło, choć skłamała bym gdybym nie powiedziała, że lekko się tego spodziewałam. Jeśli chodzi o elfy, do mnie jakoś ten ich nowy image nie przemawiał, choć muszę przyznać, że dzięki temu zyskały jako zupełnie odmienna rasa a nie po prostu ludzie z długimi uszami.


Dlatego nie wiem zbytnio czego spodziewać się po DA: Inquisitions, oby nie było tak jak z Mass Effect 3, ale o tym innym razem. Póki co czekamy.